Z wizytą w krainie dywanów
Od początku chcieliśmy, by to co wyróżnia NOYA design, to były niepowtarzalne projekty dostępne tylko u nas. Dzięki temu skupiamy wokół siebie podwykonawców i grono najzdolniejszych rękodzielników. W poszukiwaniu nowych możliwości tworzenia dywanów, które mamy nadzieję, już niedługo będą mogły zagościć w pokojach Waszych pociech, odwiedziliśmy jedną z największych fabryk w Polsce. Ot, taka gospodarska wizyta na wywąchanie nowego terenu.
Powitali nas i oprowadzili po wszystkich najmniejszych zakamarkach fabryki ludzie z niesamowitą energią. Poznaliśmy tamtejszych projektantów i widzieliśmy ekspozycję dywanów będących na stałe w ofercie dla sieci sklepów, salonów wyposażenia wnętrz czy choćby przedszkoli. Dywany, które od lat sprawdzają się w żłobkach i przedszkolach to dla nas najlepsze potwierdzenie ich jakości. Rzuciliśmy nawet okiem na nową kolekcję dywanów, której jeszcze nie ma na rynku.
Wychodzimy z założenia, że dywan ma się nie tylko podobać, ale też powinien być przyjemny w dotyku, zapachu i ogólnie być takim, żeby chciało się na nim spędzać czas. Czuliśmy się trochę tak, jak dzieci w fabryce czekolady. Może co prawda nie korciło nas, żeby skosztować kawałka dywanu, ale na pewno mieliśmy możliwość sprawdzać je organoleptycznie na różne sposoby. Mogliśmy je wywąchać, wygłaskać, wymiętosić, wyczochrać…
Zakochaliśmy się w nowości, jaką jest mięciusieńki dywan Soft, od którego wprost nie można oderwać ręki, tak jest przyjemny w dotyku. Na pewno wymyślimy dla niego nasz wzór i wprowadzimy do naszego sklepu.
Widzieliśmy gigantycznych rozmiarów maszynę z podajnikiem ze szpulami nici w setkach kolorów. Dowiedzieliśmy się, że aby wymienić linię kolorystyczną tych motków, to trzeba poświecić na to aż tydzień czasu.
Niebawem ruszy nasze pierwsze zamówienie i nie możemy się go już doczekać. Wcześniej do końca nie było wiadomo, jaki będzie ostateczny efekt kolorystyczny, bo dywany były barwione w czasie produkcji, a tutaj dostajemy wzornik z aktualnie dostępnymi kolorami nici i z nich sobie wybieramy wzór kolorystyczny.
Od pierwszych chwil naszej wizyty w fabryce dywanów, od razu wiedzieliśmy, że chcemy, aby przynajmniej część naszych dywanów tam powstawała. Urzekli nas ludzie, którzy tam pracują. Przez moment towarzyszyliśmy panu, który wycina dywany robione z koła. Dziennie wycina 300 sztuk!
Rozmawialiśmy też z kobietą pracującą w tym miejscu od 40 lat i dowiedzieliśmy się, że niebawem przechodzi ona na emeryturę i zgodnie z obowiązującą tam tradycją, dostanie od firmy prezent w postaci dywanu, który będzie mogła sobie sama wybrać. Szkopuł w tym, że przez tyle lat pracy już wszystkie wzory opatrzyły jej się do znudzenia… Mieliśmy okazję podpatrywać ją przy pracy, kiedy sprawdza jakość dywanów. Ręcznie przecina pętelki, które ominęła maszyna. Niesamowite, jak jest spostrzegawcza i z jak zawrotną szybkością śmigają nożyce w jej rekach.
Na zakończenie obejrzeliśmy dywan, który bije rekordy popularności. To niepodważalny top sprzedażowy od lat. Ten typ dywanów znajdziemy w pokojach naszych dziadków. Okazuje się, że jest to model, który mimo upływu czasu nie schodzi z czołówki popularności. Choć według nas, gdyby go odwrócić na druga stronę, to prezentowałby się zdecydowanie lepiej… Przypominałby wówczas obecnie najmodniejsze dywany z magazynów wnętrzarskich, takie jakby lekko wytarte, nadszarpnięte zębem czasu, choć przecież nowe, prosto z fabryki.